Translate

19 listopada 2015

Rozdział 10 To co tajne zaczyna się ujawniać

Ze względy na to że w najbliższym czasie nie mogłabym wstawić rozdziału wstawiam go specjalnie dla was dzisiaj :) 
Rozdział 10 To co tajne zaczyna się ujawniać
            Po zabawie ze sztucznymi robakami, rozwaleniu połowy stołówki i wkurzonych nauczycielach, Ana, Marcel i oczywiście przewodnicząca Dominika trafili na kolejną rozmowę.
-Ana Matsuo, Marcel Kagahai i Dominiko Mahatsu, co tu się wyprawia?!- Szkarłatnooka wyszła z ciołkiem z rinku w ręce i zaczęli się śmiać, za to Dominice nie było do śmiechu.
-Gdybyście widzieli swoje miny!!
-Boże, dawno nie miałem takiego przypału!!
-Do was to ja nie mam siły, ale po tobie Dominiko to ja nie spodziewałem się takiego zachowania.
-No bo, no...
-Niech pan da jej spokój, ona nic nie zrobiła.- Wtrąciła Ana żeby zrzucić winne na siebie.
-Moja droga, wiesz do czego się dopuściliście?
-Tak, odwaliliśmy wam niezłego psikusa.- Uśmiechnęła się do niego sarkastycznie.
-Naprawdę jest dopiero czwarty dzień szkoły, a ja mam was już dość. 
-No widzi pan ma pan szczęście, bo przecież dzisiaj wracamy do Chesu.-Podsumował Marcel.
-Idźcie się wszyscy spakować.
-Ciekawe skąd weźmiecie klucze?- Wtrąciła Ana.
-Ana wam otworzy skrzydła, albo oprócz pokrycia kosztów, zostanie zawieszona.
-Oj ale to Marcel ma klucze.-Pokazała mu język i ruszyła z klasą się pakować.
            Wszyscy pobiegli do swoich skrzydeł, oraz szybko się spakowali i już czekali na autokar, który miał ich zabrać do rodzinnego miasta. A czas im się dłużył niemiłosiernie.
-Marcel co łączy cie z Aną?- Spytała jedna z ciekawszych dziewczyn z ich klasy.
-Jesteśmy z jednej paczki z gimnazjum a co?
-Nie nic tylko czy masz dziewczynę?- To pytanie zaciekawiło wszystkich dookoła.
-Jeśli mam być szczery to czasem mam wrażenie że tak.
-Wiedziałam, czyli jednak jesteś z Aną!
-A czy ja tak powiedziałem?
-Co?- Zdziwiła się na jego odpowiedzi.- Ale powiedziałeś że masz wrażenie...
-Dlaczego wszystkie dziewczyny są takie głupie i puste. -Prychnął.- Chyba najlepiej na tym świecie jest być gejem.-Wymsknęło mu się.
-Aha czyli miałam racje w sprawie tego że jesteś z Wojtkiem- Ana wrzasnęła z satysfakcją.
-Ana ty się nie włączaj do tej rozmowy.- Wtrącił Wojtek.
-A ty po co tu, biseksualny się znalazł. A może masz taką zasadę że wymieniasz co chwile Marcela i swoją dziewczynę, której nikt nie widział.
-Moja dziewczyna istnieje!!!- Podszedł Marcel i uspokoił go od dalszych wrzasków.
-Przykro mi Aneciu, ale twoje chore wyobrażenia, ściągają na nas całą uwagę, a Wojtek ma dziewczynę i ty ją przecież kiedyś poznałaś.-Matsuo tylko spojrzała na niego krzywo i odpuściła.
-Co to za zgromadzeni?- Wychowawca znowu miał ich na celowniku.
-Wojtek i Marcel nie wiedzą czy są razem czy nie.- Odpowiedziała Ana.
-Anetko ogarnij się, nie będę ci tego drugi raz tłumaczyć!- Przybliżył się do niej i znowu zaczęła się wymiana ostrych słów pomiędzy tą dwójką, a nauczyciel czekał aż im się to znudzi.
-Skończyliście już?- Byli cali zadyszani, ale mogliby się kłócić dalej, gdyby nie autokar, który właśnie podjechał. Zabrali swoje bagaże i ruszyli w drogę, która minęła im bardzo szybko.
Rozstali się w milczącej atmosferze, a ku zdziwieniu Matsuo zjawił się po nią jej tata, który pracował za granicą, a ją traktował jak powietrze.
-Hej tato, co ty tu robisz?- Spytała z dziwnymi podejrzeniami.
-Przyjechałem cię odebrać z zielonej szkoły.- Uśmiechnął się w miarę pogodnie jak na takiego sztywnego gościa.
-I leciałeś tu taki kawał drogi?
-Tak.
-A dlaczego?
-Porozmawiam w domu.
Ruszyła za nim, za panem wiecznie nieumiejącym czasu dla swojego jedynego dziecka, chociaż mu się nie dziwiła gdyby jakaś osoba spowodowała śmierć najbliższej jej osoby też by żyła w nienawiści do niej. Oprócz tego jej ojciec był jakimś arystokratom i spędził za granicą prawie całe  życie odkąd zmarła jej matka, a ją wychowywała jakaś głupia opiekunka, która nieraz próbowała ją porwać dla okupu, lecz szkoda że nie myślała o tym że jej ojczulek nie ma zamiaru nawet o niej myśleć. Ten dorosły face w garniturze, który uwielbia pracować i nigdy nie powiedział do Any ani jednego miłego słówka, teraz pojawia się ni z gruch ni z pietruchy  i udaje miłego (ciekawe o co mu chodzi).
Po powrocie do mieszkania zauważyła że wszystkie rzeczy są spakowane w kartony, a pod domem stoi wóz do przeprowadzek.
-Przeprowadzam się?
-Nie jedziesz ze mną.
-Słucham?-Zatkało ją, jej ojciec chce by mieszkała z nim, chyba mu się procesory przegrzały.- Nie mogę nie skończyłam jeszcze liceum.- Strzeliła udawanego focha.
-Zapisałem cię do prywatnej szkoły, nie masz co się martwić, dyrektorem jest mój dobry przyjaciel.
-Chce chociaż skończyć w tej szkole pierwszy semestr, więc odmawiam wyjazdu.
-Jedzie ze mną teraz, albo przydzielam ci niańkę.
-A proszę cię bardzo. Ciekawe ile wytrzyma.
-Oj tym się nie przejmuj, już ja dopilnuję, abyś była pilnowana.-Pstryknął palcami po czym zniknął za drzwiami, wraz z całą ekipom przeprowadzkom (ciekawe jak to możliwe że zniknęli w ułamku sekund). Zresztą co ją to, pewnie chce ją wydać za mąż żeby się wzbogacić, albo wyciekło gdzieś że ma córkę.
-Trzeba to wszystko rozpakować, głupi ojczulek zjawia się jak jasny grom z nieba.
Rozpakowała wszystkie rzeczy w dość szybkim tempie, może dlatego że miała  ich strasznie mało, kto to wie. Usłyszała pukanie do drzwi wejściowych, więc podeszła i je otworzyła, a w drzwiach stała dziewczyna dość wysoka chyba o 5 centymetrów od niej niższa, stała opierając się o bok futryny, w krótkiej miniówce, z wywalonymi cyckami na wierzchy i do tego z papierosem w ręce.
-Excuse me, are you Ana?
-Co pani do mnie duka, ja nie rozumiem. I don’t understand.
-Oh no!!! You don’t speak English.
-Yes, I’m sorry.
-No problem.
-Co ty tu robisz i kim do cholery jesteś że pieprzysz do mnie po angielsku.
-Moje imie to Megan. Mieć 17 lat i będę chodzenie z tobią do sszzkoly.
-Wynajął cię mój ojczymek?
-Yes.
-I’m sorry. Goodbye.-Zatrzasnęła jej drzwi przed nosem, co to do chuja ma być czy ona  jest w jakiejś ukrytej kamerze, najpierw zjawia się ten ciul od siedmiu boleści, a teraz przysłał jej niańkę. Postanowiła nalać do wanny wody, która spieniła się aż po same brzegi, weszła do niej w celu rozluźnienia się po całym tym dniu, woda była tak cieplutka a cała ta piana była jak cienka warstwa jedwabnej pościeli i powoli ulatujące w przestrzeni bańki z mieniącymi się na każdej mini tęczom, a cały ten zapach przecudnej lawendy,  której dosyć rzadko używał, może dlatego że zazwyczaj wszystko idzie po jej myśli.
-Good evening.
-Spadaj dziwny dźwięku który drażni moje uszy.
-No, I want help you.
-Niby co ty tam mamroczesz?- Podeszła do Any i oparła się o wannę, podczas gdy ona już prawie przysypiałam.
-I want...
-Jeśli nie przestaniesz gadać po angielsku to w życiu nie zrozumiem do końca o co ci chodzi.
-Wiesz jaką jesteś sknerom, myślałam że dasz się nabrać na to że nie umiem polskiego.
-Wiem jedno mój stary nie przysłałby mi osoby z którą nie umiała bym się dogadać, a wie on o tym doskonale że nie trawie anglika. Więc jesteś Megan a jak masz na nazwisko?
-Megan Toru, mam 17 lat jestem byłą obywatelką Japonii mieszkającą w Ameryce i zostałam przysłana tu przez pana B.
-Czy naprawdę jesteś blondynką?
-Tak, chociaż przyznaje że prostuje włosy.
-Dlaczego jesteś w mojej łazience, gadasz ze mną po angielsku, kiedy ja jestem goła!?
-Ponieważ pan B kazał mi przebywać z tobą 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu przez czas dopóki nie pojedziesz do niego.
-Pierwsze primo nie zamierzam nigdzie jechać, drugie primo wypieprzaj z mojej łazienki, bo inaczej nie dożyjesz jutra!!!
-Co, a myślałam że jesteś milsza.
-A ja nic nie myślałam i wynocha!!!
-Twój ojciec mówił że lubisz różne ciekawe rzeczy.
-Serio myślisz że mój starszy wie w ogóle coś na mój temat.
Blondyna wyszła z łazienki i nie pojawiła się Anie na oczy,  za to ona poszła spać w swoim wielgachnym łożu.
-Good morning.
-Spadaj ciot pozbędę się ciebie jak tylko pójdę do szkoły.
-Oj nie bądź taka pewna swego. Nie jestem zwykłą opiekunką i pamiętaj ja mam też swoich informatorów.
-Jakich, to ich przekupie.
-Twój ojciec zaoferował im, że zapłaci im zawsze wyższą cenę niż ty.
-Oj ten pierdolny stary zgred nagle sobie o mnie przypomniał.
-Tego nie wiem. Ładnie mi w waszym mundurku?
-Naprawdę masz zamiar chodzić zemną do szkoły?
-Tak. Jak wyglądam?
-Jak dziwka stojąca na ulicy.
-Mayby. Do you like high school?
-Co?
-Czy podoba ci się twoja szkoła?
-Jakby ci to powiedzieć, gdyby nie Kagahai to byłoby nudno, ale tak polubiłam tą szkołę.
-Why not you travel to father?
-Because I don’t speak English.
-Oh, truth. I help you in learn English.
-Błagam mów po polsku, albo zamknę cię w łazience.
-No dobra, dobra, idziemy do szkoły?
-Skoro się ciebie nie pozbędę, to ruszajmy.
Wyszły z mieszkania, a Megan najwidoczniej dorobiła już sobie klucze, co równa się temu że od dziś są współlokatorkami i Ana może ją gnębić ile jej się żywnie podoba.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz