Ze względy na to że w najbliższym czasie nie mogłabym wstawić rozdziału wstawiam go specjalnie dla was dzisiaj :)
Rozdział 10 To co tajne zaczyna się ujawniać
Po zabawie ze sztucznymi robakami, rozwaleniu połowy stołówki i wkurzonych nauczycielach, Ana, Marcel i
oczywiście przewodnicząca Dominika trafili na kolejną rozmowę.
-Ana
Matsuo, Marcel Kagahai i Dominiko Mahatsu, co tu się wyprawia?!- Szkarłatnooka wyszła z ciołkiem z rinku w ręce i zaczęli się śmiać, za to Dominice nie było do śmiechu.
-Gdybyście widzieli swoje miny!!
-Boże, dawno nie miałem takiego przypału!!
-Do was to ja nie mam siły, ale po tobie Dominiko to ja nie spodziewałem się takiego zachowania.
-No bo, no...
-Niech pan da jej spokój, ona nic nie zrobiła.- Wtrąciła Ana żeby zrzucić winne na siebie.
-Moja droga, wiesz do czego się dopuściliście?
-Tak, odwaliliśmy wam niezłego psikusa.- Uśmiechnęła się do niego sarkastycznie.
-Naprawdę jest dopiero czwarty dzień szkoły, a ja mam was już dość.
-No widzi pan ma pan szczęście, bo przecież dzisiaj wracamy do Chesu.-Podsumował Marcel.
-Idźcie się wszyscy spakować.
-Ciekawe skąd weźmiecie klucze?- Wtrąciła Ana.
-Ana wam otworzy skrzydła, albo oprócz pokrycia kosztów, zostanie zawieszona.
-Oj ale to Marcel ma klucze.-Pokazała mu język i ruszyła z klasą się pakować.
Wszyscy pobiegli do swoich skrzydeł, oraz szybko się spakowali i już czekali na autokar, który miał ich zabrać do rodzinnego miasta. A czas im się
dłużył niemiłosiernie.
-Marcel co łączy cie z Aną?- Spytała jedna z ciekawszych dziewczyn z ich klasy.
-Jesteśmy z jednej paczki z gimnazjum a co?
-Nie nic tylko czy masz dziewczynę?- To pytanie zaciekawiło wszystkich dookoła.
-Jeśli mam być szczery to czasem mam wrażenie że tak.
-Wiedziałam, czyli jednak jesteś z Aną!
-A czy ja tak powiedziałem?
-Co?- Zdziwiła się na jego odpowiedzi.- Ale powiedziałeś że masz wrażenie...
-Dlaczego wszystkie dziewczyny są takie głupie i puste. -Prychnął.- Chyba najlepiej na tym świecie jest być gejem.-Wymsknęło mu się.
-Aha czyli miałam racje w sprawie tego że jesteś z Wojtkiem- Ana wrzasnęła z satysfakcją.
-Ana ty się nie włączaj do tej rozmowy.- Wtrącił Wojtek.
-A ty po co tu, biseksualny się znalazł. A może masz taką zasadę że wymieniasz co chwile Marcela i swoją dziewczynę, której nikt nie widział.
-Moja dziewczyna istnieje!!!- Podszedł Marcel i uspokoił go od dalszych wrzasków.
-Przykro mi Aneciu, ale twoje chore wyobrażenia, ściągają na nas całą uwagę, a Wojtek ma dziewczynę i ty ją przecież kiedyś poznałaś.-Matsuo tylko spojrzała na niego krzywo i odpuściła.
-Co to za zgromadzeni?- Wychowawca znowu miał ich na celowniku.
-Wojtek i Marcel nie wiedzą czy są razem czy nie.- Odpowiedziała Ana.
-Anetko ogarnij się, nie będę ci tego drugi raz tłumaczyć!- Przybliżył się do niej i znowu zaczęła się wymiana ostrych słów pomiędzy tą dwójką, a nauczyciel czekał aż im się to znudzi.
-Skończyliście już?- Byli cali zadyszani, ale mogliby się kłócić dalej, gdyby nie autokar, który właśnie podjechał. Zabrali swoje bagaże i ruszyli w drogę, która minęła im bardzo szybko.
Rozstali
się w milczącej atmosferze, a ku zdziwieniu Matsuo zjawił się po nią jej tata,
który pracował za granicą, a ją traktował jak powietrze.
-Hej
tato, co ty tu robisz?- Spytała z dziwnymi podejrzeniami.
-Przyjechałem
cię odebrać z zielonej szkoły.- Uśmiechnął się w miarę pogodnie jak na takiego sztywnego gościa.
-I
leciałeś tu taki kawał drogi?
-Tak.
-A
dlaczego?
-Porozmawiam
w domu.
Ruszyła
za nim, za panem wiecznie nieumiejącym czasu dla swojego jedynego dziecka,
chociaż mu się nie dziwiła gdyby jakaś osoba spowodowała śmierć najbliższej jej
osoby też by żyła w nienawiści do niej. Oprócz tego jej ojciec był jakimś
arystokratom i spędził za granicą prawie całe
życie odkąd zmarła jej matka, a ją wychowywała jakaś głupia opiekunka,
która nieraz próbowała ją porwać dla okupu, lecz szkoda że nie myślała o tym że
jej ojczulek nie ma zamiaru nawet o niej myśleć. Ten dorosły face w garniturze,
który uwielbia pracować i nigdy nie powiedział do Any ani jednego miłego
słówka, teraz pojawia się ni z gruch ni z pietruchy i udaje miłego (ciekawe o co mu chodzi).
Po
powrocie do mieszkania zauważyła że wszystkie rzeczy są spakowane w kartony, a
pod domem stoi wóz do przeprowadzek.
-Przeprowadzam
się?
-Nie
jedziesz ze mną.
-Słucham?-Zatkało
ją, jej ojciec chce by mieszkała z nim, chyba mu się procesory przegrzały.- Nie
mogę nie skończyłam jeszcze liceum.- Strzeliła udawanego focha.
-Zapisałem
cię do prywatnej szkoły, nie masz co się martwić, dyrektorem jest mój dobry
przyjaciel.
-Chce
chociaż skończyć w tej szkole pierwszy semestr, więc odmawiam wyjazdu.
-Jedzie
ze mną teraz, albo przydzielam ci niańkę.
-A
proszę cię bardzo. Ciekawe ile wytrzyma.
-Oj
tym się nie przejmuj, już ja dopilnuję, abyś była pilnowana.-Pstryknął palcami
po czym zniknął za drzwiami, wraz z całą ekipom przeprowadzkom (ciekawe jak to
możliwe że zniknęli w ułamku sekund). Zresztą co ją to, pewnie chce ją wydać za
mąż żeby się wzbogacić, albo wyciekło gdzieś że ma córkę.
-Trzeba
to wszystko rozpakować, głupi ojczulek zjawia się jak jasny grom z nieba.
Rozpakowała
wszystkie rzeczy w dość szybkim tempie, może dlatego że miała ich strasznie mało, kto to wie. Usłyszała
pukanie do drzwi wejściowych, więc podeszła i je otworzyła, a w drzwiach stała
dziewczyna dość wysoka chyba o 5 centymetrów od niej niższa, stała opierając
się o bok futryny, w krótkiej miniówce, z wywalonymi cyckami na wierzchy i do
tego z papierosem w ręce.
-Excuse me, are you Ana?
-Co
pani do mnie duka, ja nie rozumiem. I don’t understand.
-Oh no!!! You don’t speak English.
-Yes, I’m sorry.
-No
problem.
-Co
ty tu robisz i kim do cholery jesteś że pieprzysz do mnie po angielsku.
-Moje
imie to Megan. Mieć 17 lat i będę chodzenie z tobią do sszzkoly.
-Wynajął
cię mój ojczymek?
-Yes.
-I’m
sorry. Goodbye.-Zatrzasnęła jej drzwi przed nosem, co to do chuja ma być czy
ona jest w jakiejś ukrytej kamerze,
najpierw zjawia się ten ciul od siedmiu boleści, a teraz przysłał jej niańkę.
Postanowiła nalać do wanny wody, która spieniła się aż po same brzegi, weszła
do niej w celu rozluźnienia się po całym tym dniu, woda była tak cieplutka a
cała ta piana była jak cienka warstwa jedwabnej pościeli i powoli ulatujące w
przestrzeni bańki z mieniącymi się na każdej mini tęczom, a cały ten zapach
przecudnej lawendy, której dosyć rzadko
używał, może dlatego że zazwyczaj wszystko idzie po jej myśli.
-Good
evening.
-Spadaj
dziwny dźwięku który drażni moje uszy.
-No, I want help you.
-Niby
co ty tam mamroczesz?- Podeszła do Any i oparła się o wannę, podczas gdy ona
już prawie przysypiałam.
-I want...
-Jeśli
nie przestaniesz gadać po angielsku to w życiu nie zrozumiem do końca o co ci
chodzi.
-Wiesz
jaką jesteś sknerom, myślałam że dasz się nabrać na to że nie umiem polskiego.
-Wiem
jedno mój stary nie przysłałby mi osoby z którą nie umiała bym się dogadać, a
wie on o tym doskonale że nie trawie anglika. Więc jesteś Megan a jak masz na
nazwisko?
-Megan
Toru, mam 17 lat jestem byłą obywatelką Japonii mieszkającą w Ameryce i
zostałam przysłana tu przez pana B.
-Czy
naprawdę jesteś blondynką?
-Tak,
chociaż przyznaje że prostuje włosy.
-Dlaczego
jesteś w mojej łazience, gadasz ze mną po angielsku, kiedy ja jestem goła!?
-Ponieważ
pan B kazał mi przebywać z tobą 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu przez czas
dopóki nie pojedziesz do niego.
-Pierwsze
primo nie zamierzam nigdzie jechać, drugie primo wypieprzaj z mojej łazienki,
bo inaczej nie dożyjesz jutra!!!
-Co,
a myślałam że jesteś milsza.
-A
ja nic nie myślałam i wynocha!!!
-Twój
ojciec mówił że lubisz różne ciekawe rzeczy.
-Serio
myślisz że mój starszy wie w ogóle coś na mój temat.
Blondyna
wyszła z łazienki i nie pojawiła się Anie na oczy, za to ona poszła spać w swoim wielgachnym
łożu.
-Good
morning.
-Spadaj
ciot pozbędę się ciebie jak tylko pójdę do szkoły.
-Oj
nie bądź taka pewna swego. Nie jestem zwykłą opiekunką i pamiętaj ja mam też
swoich informatorów.
-Jakich,
to ich przekupie.
-Twój
ojciec zaoferował im, że zapłaci im zawsze wyższą cenę niż ty.
-Oj
ten pierdolny stary zgred nagle sobie o mnie przypomniał.
-Tego
nie wiem. Ładnie mi w waszym mundurku?
-Naprawdę
masz zamiar chodzić zemną do szkoły?
-Tak.
Jak wyglądam?
-Jak
dziwka stojąca na ulicy.
-Mayby. Do you like high school?
-Co?
-Czy
podoba ci się twoja szkoła?
-Jakby
ci to powiedzieć, gdyby nie Kagahai to byłoby nudno, ale tak polubiłam tą
szkołę.
-Why not you travel to father?
-Because I don’t speak English.
-Oh, truth. I help you in learn English.
-Błagam
mów po polsku, albo zamknę cię w łazience.
-No
dobra, dobra, idziemy do szkoły?
-Skoro
się ciebie nie pozbędę, to ruszajmy.
Wyszły
z mieszkania, a Megan najwidoczniej dorobiła już sobie klucze, co równa się
temu że od dziś są współlokatorkami i Ana może ją gnębić ile jej się żywnie
podoba.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz