Translate

16 kwietnia 2016

Rozdział 28 Jasne światełko

Rozdział 28 Jasne światełko
           Megan po dość długiej rozmowie z Źrebakiem o bogatych biznesmenach, którzy biorą udział w takiej licytacji i wielkim zysku jaki im to przyniesie. Wyruszyła z nim do starej fabryki w której owa aukcja miała się wydarzyć. Czarne zakurzone ściany z pajęczynami przywitały ich na wejściu, lecz wchodząc coraz głębiej fabryka przybierała czystszy wygląd, ale bardziej ponury klimat. Wchodząc do sali aukcyjnej zostali natychmiast zmierzeni wzrokiem, przez starych, zdziadziałych mężczyzn, oraz kilka wysoko postawionych kobiet.
-Ogarnij się.-Szepnęła Megan.-Oni dobrze wiedzą kim ja jestem, ale twoją twarz widzą po raz pierwszy.-Odwróciła się już nic nie mówiąc i szła wywalając swoje cycki na wierzch.
-Witaj Lady M.-Przywitał się z nią jeden ze starych biznesmenów, całując ją delikatnie w dłoń.-Widzę że dzisiejsza aukcja będzie dość interesująca.
-Oczywiście jak każda z moim udziałem. Pewnie nie zna pan jeszcze mojego współpracownika o to Źrebak.
-Miło mi jestem Dans Macabr, w skrócie DM.
-Mi również.
-Skoro już się znacie, to zaczynajmy to cudną aukcje!-Megan wykrzyknęła na całą sale i tłum odezwał się wiwatem.
            Na mównice wszedł licytator i cała zabawa zaczęła się rozkręcać, na pierwszy rzut licytowali kobiet, pierwsza była Azjatką o blond włosach i zielonych oczach, która poszła za 2 miliony, po niej było jeszcze kilka innych i nadeszła pora na licytacje Greya.
-O to przed państwem wampir lodu, Grey Shimakori ma około metr osiemdziesiąt, czarne włosy i jest do waszej dyspozycji,oraz jest podopieczny Lady M.- Wrzaski nie ustępowały gdyż od bardzo dawna nie było tak dużego zainteresowania licytacją mężczyzny.
-Ja daje milion.-Krzyczała kobieta z tyłu.
-Przebijam, 2 miliony.- Odezwał się jakiś mężczyzna, a cena tak szybko skakała że ostatecznie cena stanęła na 12 milionach.
-Widzisz i tak jest o wiele łatwiej zdobyć dużą kasę.-Mówiła trochę się chwaląc.
-Tak, tylko co się później z nim stanie?-Mówił trochę zmartwiony i ciekawy czy on też mógłby tak skończyć.
-Albo zostanie bezsilnym sługą, albo zostanie gdzieś porzucony, lub w najgorszym wypadku trafi do mafii. A czemu pytasz?
-Ciekawość to pierwszy stopieni do piekła.
-Nasze życie to piekło, więc gorzej być nie może.
            Podczas ich dyskusji odbyło się kilka aukcji i czas na wisienkę na torcie.
-A teraz czas na ostatnią aukcje, o to wampir dźwięku syn samego Apollina, blondyn o szmaragdowych oczach...
-Stać policja!!!-Do sali wkroczyła grupa antyterrorystów, a na ich czeli stali komendant Nice Jinsoku i młodszy aspirant Murasaki Dokyo, którzy przesłuchiwali Anę i Marcela w sprawie grupy przestępczej na wyjeździe integracyjnym. Przerwali licytację, a Megan z Źrebrakiem zniknęli, pozostawiając swoje pieniądze i dwójkę wampirów bez mocy na pastwę losu.
-Znowu nie udało nam się ich przymknąć Murasaki.-Wzdychał Nice.
-Nie martw się, ta dwójka wydaje mi się znajoma.-Funkcjonariusze, zajęli się całym bagnem z rozszyfrowaniem ofiar, oraz z pojedynczymi biznesmenami, którym nie udało się uciec.
-Grey, słyszysz?-Próbował porozmawiać Wojtek, po przestaniu działać narkotyków.
-Co, gdzie ja jestem?-Odpowiedział przymulonym głosem.
-Boże, dobrze że nic ci nie jest.
-A gdzie Megan i te szumowiny!-Zezłości aż skoczył na równe nogi.- I Lucy z Luną?
-Nie wiem, ale jesteśmy na posterunku, czyli musieli nas w coś wplątać.-Grey tylko kiwnął mu na zgodę.-Jeśli będą nas przesłuchiwać to zostaw to mi.
-Ej nie gadać mi tam, jesteście podejrzani o podrabianie dokumentów i wiele innych przestępstw.- Mówił jakiś nie istotny, gruby funkcjonariusz.
-Nie unoś się Bob.- Do celi weszła para funkcjonariuszy.- My zajmiemy się ich sprawą.-Uśmiechną się Nice.-Idziemy!- Zabrał Wojtka i Greja do sali przesłuchani na posterunku policji.
-No panowie, wiecie dlaczego tu jesteście?-Spytał komendant o brązowo-rudych włosach.
-Jaką ma pan dokładnie rangę panie Nice-sie Jinsoku?
-Jest pan dobrze poinformowany, czyż nie?
-Nawet jeśli to jaką?
-Detektyw śledczy od spraw paranormalnych i nie tylko, a to jest mój towarzysz.-Po tych słowach mina Greja wyrażała tylko szok, ale nic nie mówił.
-A jak dużo pan już wie?
-Mam wrażenie że ja tu jestem przesłuchiwany
-Przykro mi, ale wie pan że nie mogę pozwolić na przeciek informacji do ludzkiego świata.
-Rozumiem, tak więc wiem że są te rody i ich różnorakie moce, wiemy również że zostały wam zablokowane moce bo inaczej nie moglibyśmy z wami rozmawiać i niestety na tym kończą się moje kompetencje w sprawie wyjawiania ściśle tajnych informacji.-Położył swoje długie nogi z przytupem na stół i założył ręce na piersi.-A więc współpracujecie z nami, czy chcecie spędzić resztę życia w celi?
-Logiczną rzeczą jest że musimy się zgodzić, ale w czym mamy wam pomóc?
-A więc.-Wyjął na stół dokumenty ze zdjęciami.- To są dane o wampirzycy Megan pod pseudonimem Lady M, oraz Aleksandra zwanego Źrebak. Od dość długiego czas staramy się ich wytropić gdyż ich podwładni strasznie panoszą się po świecie ludzi, oraz Bachus, który trzyma nad nim pieczę.
-I co daje ci to że nam pokarzesz zdjęcia naszych wrogów?
-Chcę was prości o informacje.
-Jeśli chodzi ci o ich moce to robisz chujowy interes.
-Jesteś dość podstępny.-Wtrącił się partner Nice-a Murasaki.-Wiesz że nie możesz nic zrobić, ale chcesz nas wywieść w pole abyśmy puścili cię wolno.
-Oh jaka szkoda rozgryźliście mnie!-Westchnął dość scenicznie.-Chce po prostu wrócić do mojego władcy i nie pozwolić do popełnienia największego błędu jego życia, który może spowodować większą katastrofę.
-Co dokładnie się stało?
-Nie powinniśmy wciągać w to ludzi.-Odezwał się Grey.
-Tak wiem, ale jeśli nic im nie powiemy to nas nie puszczą.
-A więc?-Spytał Nice.
-Przywódca rodu ciemności chce przeprowadzić rytuał przywrócenia na przywódcy rodu blasku. Oprócz tego, części z nas może grozić śmiertelne niebezpieczeństwo.
-Nie podasz nam szczegółów?-Spytał Murasaki.
-Przykro mi nie mogę sypać informacjami na prawo i lewo, a prócz tego to gdzie my w ogóle jesteśmy?
-Na posterunku policji nad morzem Yume.
-Co!- Wojtkowi opadła szczęka.- Jesteśmy tak  daleko od stolicy!-Policjanci wypuścili wampiry pod warunkiem zabrania ich ze sobą i wyruszyli razem do Chesu.

9 kwietnia 2016

Rozdział 27 Zło nie śpi

Rozdział 27 Zło nie śpi
           Marcel i inne wampiry, utknęły w czarnym punkcie z brakiem jakichkolwiek informacji o reszcie towarzyszy i problem z nieprzytomną Aną, która w każdej chwili może zginąć. A co by im dało przeprowadzenie w takiej chwili  rytuał, w którym Marcel musiałby zginąć. Decyzja jest trudna lecz przyszedł czas na kolejny ruch ze strony wroga.
           Stary klub z obrzyganymi ścianami i z bladym światłem które oświetlało rozmowę prowadzoną przez wampiry blasku.
-Jakim cudem nie udało ci się znaleźć zapisków!!!-Wrzeszczał Bachus.
-Przeszukałam całą posiadłość i nic nie znalazłam, tak samo jak Any, która powinna już nie żyć.-Próbowała się tłumaczyć Megan, która specjalnie ukryła Anę.
-Już nic na to nie poradzimy, ale trzeb przesłuchać to robaki i wykorzystać wampirzyce czytającą w myślach.- Wybuchnął śmiechem z radości, że jest o kilka ruchów dalej od jego przeciwnika, a przynajmniej tak mu się wydawało.
           Bachus z Megan, przeszli się do więzienia w które przytrzymywali obezwładnione wampiry i brali ich po kolej, zaczynając od Greya.
-To co masz nam do powiedzenia Greyu Shimakori?
-Nic wam nie powiem, bo sam nie wiele wiem.
-Taki śmieć nie powinien w ogóle istnieć, zabierz mi go z oczy!- Megan zabrała Greya, który nawet po późniejszych torturach nie pisnął, ani jednego słówka, podobnie jak Luna i Lucy, lecz nadeszła pora na przesłuchanie Wojtka, najbliższego towarzysza Marcela.
-Ah wampir dźwięku.- Mówił trochę z pogardą Bachus przyglądając mu się.- Twój ojciec miał jedną z najlepszych pozycji i był osobą do której miałem cień szacunku, ale skończył tak jak powinien, nie nadawał się do panowania nad tym światem.
-Mój ojciec jest więcej wart od ciebie ty głupi palancie!-Krzyczał skacząc na krześle ze złości.
-U widzę że mamy tu osobę z temperamentem i pewnie byś mnie zabił, ale nie jestem głupi założyłem wam już wcześniej blokujący krąg.-Mówił to z wielką satysfakcją w głosie.
-Nic ci to nie da bo nie pisnę nawet słówka.- Bachus nic nie mówiąc poszedł do niego i złapał go za podbródek i spojrzał mu w oczy z uśmiechem na twarzy.
-Znam wszystkie twoje słabe punkty.- Pstryknął palcami i za nim pojawiła się Megan trzymająca Lunę w uścisku z nożem na gardle.- I co nadal nie chcesz nic mówić?
-Zostaw ją ty bydlaku!!- Skakał na krześle, ale nic mu to nie dało.
-Pierwsze pytanie gdzie jest Ana i Marcel?
-Nie wiem, ostatnio widzieliśmy go przed waszym porwaniem.
-To prawda.- Chciała potwierdzić to Luna, ale Megan zrobiła jej niezłą szramę na ramieniu.
-Gdzie są zapiski?
- Nie wiem.-Oberwał z pieści w policzek i złamał ząb, który wypluł na podłogę.- Twu.- Wypluł trochę krwi.-Wiem że miały być w domu Any, ale ciągle pilnował ją Angelo.
-NIE!!!-Luna próbowała się wyrwać gdyż Wojtek, zdradził tajną informację, której oni nie powinni wiedzieć, lecz szybko na pomoc Megan przyszedł strażnik i tylko oberwała pod żebra.
-Zostaw ją!-Znowu się szarpał na próżno.
-Kim jest ten tak zwany Angelo?
-A jeśli ci powiem to zostawisz ją w spokoju?
-To zależy czy twoja odpowiedź się przyda.
-Nie mów mu, mi nic nie będzie.-Po tych słowach Luna została zabrana i nie najlepiej potraktowana.
-A więc kim jest tak zwany Angelo?
-Wiem tyle że zawdzięcza Anie życie i jest ostatnim wampirem z rodu ukrywania się w cieniu, oraz że wykonuje rozkazy wcześniejszego jej wcielenia i prawdopodobnie on ma te dokumenty.-Po tych słowach Bachus nie zadawał mu więcej pytani, po prostu wstał i wyszedł
-Co się stało?
-Oj moja ty kochana córko, musimy zmienić taktykę jeśli chodzi więźniów, trzeba użyć  Zygfryda i Kilera, żeby pilnowali wejść.
-A co takiego się stało że musimy skorzystać z pomocy wampirów wiatru?
-Okazało się że nie wybiliśmy pewnego rodu i jeden delikwent będzie próbował się tu dostać.
-Dobrze zajmę się tym.-Bachus pozostawił brudną robotę Megan, a sam się ulotnił.
-Jeszcze kiedyś go zniszczę.-Mówiła do siebie idąc do swojego wiernego wspólnika.-Źrebaku musimy wykorzystać twoich pobratymców i mam genialny plan wchodzisz w to?-Podszedł do niej wolnym krokiem i wziął do ręki kosmyk jej wyprostowanych blond włosów.
-A jak moja pani.-Spojrzał w jej oczy.
-Nie powinieneś zarywać do siostry dziewczyny z którą prawie wylądowałeś w łóżku.
-To były tylko wygłupy.- Uśmiechnął się do niej.- To jaki jest plan?
-Postawisz Zygfryda z Kilerem na przednim wejściu, aby nie mogli się tu dostać.-Mówiła dość łagodnym głosem.
-A co z tyłem?-Spojrzał na nią wyczekująco.
-Tył zostawisz pusty i zajmiesz się dwoma upartymi chłoptasiami.- Po każdym słowie przesuwała swoje palce po jego koszuli.-Zabierzesz ich na czarny rynek i bezbronnych opchniesz za kilka baniek, dzięki którym zdobędziemy fundusze na dalsze plany.
-Chcesz żeby udało im się zabrać stąd część więźniów?-Patrzył się na nią trochę zdziwiony, ale ufa jej bezwzględnie.
-Tak, bo  co nam po dwóch nudnych dziewczynach, które nie nadają się do niczego i może żeby to nabrało trochę ostrości postawie przed ich kratami Dawida i Alwina.-Rozbrzmiał ich złowieszczy śmiech.
-Zrobię tak jak sobie życzysz.-Rozmowę zakończyli krótkim pocałunkiem i rozeszli się.
           Po upływie jakiegoś czasu Megan znowu spotkała się ze swoim i mieli rozmawiać o następnym kroku jaki powinni zrobić, gdy niespodziewanie rozmowę przerwał im Alwin, który przybiegł pędem i oznajmił, że więźniowie zniknęli wraz z Dawidem, a on nie ma pojęcia co mogło się stać.
-Tak jak myślałam rybka złapała haczyk?
-Co masz na myśli?-Spytał przestraszony Alwin.
-Nowe technologie mój drogi, podłożyłam im pluskwy.
-No moja córka zawsze ma głowę na karku.-Megan przeszła się z ojcem do ukrytego pokoju w którym znajdował się komputer na którym wyświetlała się mapa na której świeciła czerwona kropka w hotelu czterogwiazdkowym w Tawach.
-No to daleko ich nie wywiało.
-To ruszamy za nimi w pogoni?-Wyskoczył z propozycją Alwin.
-Nie to by było zbyt pochopne, w szczególności że nie wiemy czy Dawid nas zdradził czy sam ich uwolnił.
-To co robimy?
-Ja przyłączę się do Źrebaka i zajmę się naszymi gwiazdkami, a wy powinniście wysłać jeszcze oddział śledzący, który będzie trudny do wytropienia.-Megan zostawiła im w tej sprawie wolną rękę, a sama przeniosła się do czarnego rynku gdzie już na nią czekał Źrebak z dwoma dość cennymi towarami.- Ah jak dawno mnie tu nie było.
-To w końcu czarny rynek.-Uśmiechnął się do niej.- Cały czas są uśpieni, ale trzeba ich przygotować, bo zostało nam niewiele czasu.
-Już, już moja siedziba jest tam.-Ruszyli we dwójkę i gdy weszli do środka od razu przywitały ich wampirzyce hipnozy i natury.-Wiecie co macie z nimi zrobić?
-Tak panienko.
-Nie wiedziałem że masz aż taką dobrą służbę.
-No wiesz, jeżeli chodzi o największe stawki to tylko i wyłącznie u mnie. Chcesz się czegoś napić.
-Z tobą zawsze.
-Przynieście nam po szampanie.
-Nie boisz się że nas wykryją?
-Kto Marcel i jego pachołki?Ha, jasne że nie, on nie zapuszczał się w to dłużej nisz ja, a co jakiś czas zmieniają siedzibę.
-Panienko już gotowe?-Uchyliły się trzy wampirzyce.
-Pokażcie ich.- Przed jej oczami ukazali się dwaj mężczyźni pod wpływem mocnych narkotyków i zahipnotyzowani  na wierność swoim panom.
-Nie powinnaś ich chodziarz trochę ubrać?
-Nie bo wtedy stracą na cenie, ale wiem przynieście im te więzienne kajdany, w końcu osoby licytujące to brutalni ludzie.
-Chcesz ich sprzedać zwykłym ludziom?
-Tak wampiry w niewoli chodzą za wybuchowe sumy.-Megana zaczęła tłumaczyć mu charakter czarnego rynku i pochłonęło ją to doszczętnie że prawie zapomniała po co tu w ogóle się zjawiła.

5 kwietnia 2016

Rozdział 26 Nieszkodliwa płotka

Chciałam was prze prości  za kolejne przesunięcie z wydaniem rozdziału i postaram się, aby od tego tygodnia powróciły rozdziały co tydzień w sobotę.
Rozdział 26  Nieszkodliwa płotka
-Masz jaja gościu!- Krzyczał Dawid.- Ale czy jesteś w stanie, pokazać mi jakąś ciekawą historię?
-Rozumiem, że masz zapędy do fantazy czy do czegoś, ale jakie książki głównie czytasz?-Pytał podczas, gdy on próbował go poddusić.
-Horrory i tortury, oraz ogólnie literaturę wojenną.
-A co cię podkusiło do przyłączenia się do tamtej bandy?- Mówił już na ostatnim wdechu.
-Obiecali mi że będę mógł przeczytać wszystkie ziemskie książki więc się dołączyłem. 
-Głupiś.- Mówił Angelo ostatnimi tchami.- Wykiwali cię.- Dawid rozluźnił uchwyt na sekundę, którą wykorzystał wampir i wymknął się z jego uścisku.
-Chciałeś mnie zmylić.-W jego ręku pojawiła się stalowa włócznia, którą celował w Angelo.
-Jesteś dość prostoliniowy.- Rozwścieczył swojego przeciwnika i rzucił się na niego, lecz nie był w stanie go mocniej zranić, co go denerwowało jeszcze bardziej.
-Zdepcze cie robaku.- Zamienił włócznie na karabin, aby łatwiej ustrzelić swojego przeciwnika.- Taś taś ty mój Odyseuszu.- Za nim zauważył kolejny ruch Angella, mocnym uderzeniem pioruna padł na kolana.- A więc to ty.
-Tak trochę zajęło mi zlokalizowanie tego miejsca, ale było warto, Dawidzie Kattoha.- Dawid patrzył się na niego z niedowierzaniem.
-Mistrzu, co ty tu robisz?
-Dużo się zdarzyło, ale nie sądziłem że tak łatwo jest tobą manipulować.
-Marcelu, a co tu chodzi?- Spytał Angelo.
-Kiedyś gdy musiałem się na jakiś czas rozstać z Aną, miałem ważną misję i tam trafiłem na Dawida, który nie mógł odnaleźć się w swoim rodzie i zaoferowałem mu udostępnienie mojej biblioteki i jakoś od tamtego czasu jestem jego mistrzem.
-Coś mi trudno w to uwierzyć.-Mówił Angelo kręcąc głową.
-Nie mam zamiaru cię przekonywać, bo ty jesteś zapatrzony w Anę jak w obrazek. Dawidzie dlaczego dołączyłeś do tej grupy?
-Obiecali mi więcej ciekawszych książek.
-Jezu przecież mówiłem ci  że jeżeli chcesz to może korzystać z moich książek, bo przez moje wydawnictwo co miesiąc mam najnowsze książki. 
-Czyli on jest nieszkodliwy, więc dlaczego chciał mnie zabić!!!???
-Dostałem takie rozkazy.- Dawid chował głowę przed jego wzrokiem.
-Teraz już to jest nie ważne, chodź z nami.- Marcel, Angelo i Dawid przetransportowali się do hotelu czterogwiazdkowego, w którym znajdowała się Ana, Lucy i Luna.
-Ah jak mogliśmy się dać tak łatwo złapać!!!
-Już ci tłumaczyłam, że wzięli nas z zaskoczenia i nic nie mogłaś na to poradzić.-Tłumaczył Luna Lucy, która cały czas się burzyła.
-Nie czas na kłótnię.-Zwrócił im uwagę Angelo.
-O to ty jeszcze żyjesz.
-O, a ty ciągle nie możesz korzystać z swojej mocy. 
-Och przymknij się!- Lucy odwróciła się na pięcie i zwróciła się do Marcela.- Przywrócisz mi moce?
-Chciałaś powiedzieć nam, Lucy?
-A tak to mi i Lunie.
-Ah i co ja z wami wszystkimi mam.- Marcel staną stabilnie przy obu wampirzycach, wyciągnął dłonie i skupiając swoją moc rozerwał blokujący krąg, przywracając im moce.
-Choć tu szczurze!- Lucy od razu rzuciła się na Angelo, lecz nim zdarzyła coś zrobić zatrzymał ją Marcel, któremu nie spodobało się takie zachowanie.
-Nie czas na wyżywanie się na sobie, nadal nie odnaleźliśmy połowy pojmanych.- Marcel mówił ostrym głosem, który wstrząsnął nimi do reszty.- Wielce możliwe jest to że więcej ich nie zobaczymy.
-Luna wspominał mi o jakiejś aukcji.- Skomentował Angelo.- Więc może nie są jeszcze na straconej pozycji?
-To mamy już jakiś trop, ale to znowuż nic nam nie mówi.- Marcel złapał się za głowę i po krótkiej chwili namyślenia powiedział.- Chyba że ty Dawidzie wiesz coś na ten temat?
-Przykro mi nawet gdyby mi powiedzieli to i tak nie mógłbym wam nic przekazać, bo te książki są o  wiele ciekawsze.
-To gadanie o niczym jest bardzo irytujące, w końcu najprościej by było przywrócić my Lady pamięć i przy okazji ocalić jej życie, a nie zastanawiać się gdzie mogą być jakieś nie istotne wampiry.- Tymi słowami wyprowadził Marcela z równo wagi, który już od jakiegoś czasu jest na granicy załamania psychicznego.
-Rozumiem, że nie możesz doczekać się mojej śmierci, ale puki ja żyje nie pozwolę, aby bliscy mi ludzie, zostali pozostawieni na pastwę losu.-Lucy, Luna i Dawid zrobili wielkie oczy, nie rozumiejąc o czym tak dokładnie rozmawia Marcel z Angelo.