Translate

5 kwietnia 2016

Rozdział 26 Nieszkodliwa płotka

Chciałam was prze prości  za kolejne przesunięcie z wydaniem rozdziału i postaram się, aby od tego tygodnia powróciły rozdziały co tydzień w sobotę.
Rozdział 26  Nieszkodliwa płotka
-Masz jaja gościu!- Krzyczał Dawid.- Ale czy jesteś w stanie, pokazać mi jakąś ciekawą historię?
-Rozumiem, że masz zapędy do fantazy czy do czegoś, ale jakie książki głównie czytasz?-Pytał podczas, gdy on próbował go poddusić.
-Horrory i tortury, oraz ogólnie literaturę wojenną.
-A co cię podkusiło do przyłączenia się do tamtej bandy?- Mówił już na ostatnim wdechu.
-Obiecali mi że będę mógł przeczytać wszystkie ziemskie książki więc się dołączyłem. 
-Głupiś.- Mówił Angelo ostatnimi tchami.- Wykiwali cię.- Dawid rozluźnił uchwyt na sekundę, którą wykorzystał wampir i wymknął się z jego uścisku.
-Chciałeś mnie zmylić.-W jego ręku pojawiła się stalowa włócznia, którą celował w Angelo.
-Jesteś dość prostoliniowy.- Rozwścieczył swojego przeciwnika i rzucił się na niego, lecz nie był w stanie go mocniej zranić, co go denerwowało jeszcze bardziej.
-Zdepcze cie robaku.- Zamienił włócznie na karabin, aby łatwiej ustrzelić swojego przeciwnika.- Taś taś ty mój Odyseuszu.- Za nim zauważył kolejny ruch Angella, mocnym uderzeniem pioruna padł na kolana.- A więc to ty.
-Tak trochę zajęło mi zlokalizowanie tego miejsca, ale było warto, Dawidzie Kattoha.- Dawid patrzył się na niego z niedowierzaniem.
-Mistrzu, co ty tu robisz?
-Dużo się zdarzyło, ale nie sądziłem że tak łatwo jest tobą manipulować.
-Marcelu, a co tu chodzi?- Spytał Angelo.
-Kiedyś gdy musiałem się na jakiś czas rozstać z Aną, miałem ważną misję i tam trafiłem na Dawida, który nie mógł odnaleźć się w swoim rodzie i zaoferowałem mu udostępnienie mojej biblioteki i jakoś od tamtego czasu jestem jego mistrzem.
-Coś mi trudno w to uwierzyć.-Mówił Angelo kręcąc głową.
-Nie mam zamiaru cię przekonywać, bo ty jesteś zapatrzony w Anę jak w obrazek. Dawidzie dlaczego dołączyłeś do tej grupy?
-Obiecali mi więcej ciekawszych książek.
-Jezu przecież mówiłem ci  że jeżeli chcesz to może korzystać z moich książek, bo przez moje wydawnictwo co miesiąc mam najnowsze książki. 
-Czyli on jest nieszkodliwy, więc dlaczego chciał mnie zabić!!!???
-Dostałem takie rozkazy.- Dawid chował głowę przed jego wzrokiem.
-Teraz już to jest nie ważne, chodź z nami.- Marcel, Angelo i Dawid przetransportowali się do hotelu czterogwiazdkowego, w którym znajdowała się Ana, Lucy i Luna.
-Ah jak mogliśmy się dać tak łatwo złapać!!!
-Już ci tłumaczyłam, że wzięli nas z zaskoczenia i nic nie mogłaś na to poradzić.-Tłumaczył Luna Lucy, która cały czas się burzyła.
-Nie czas na kłótnię.-Zwrócił im uwagę Angelo.
-O to ty jeszcze żyjesz.
-O, a ty ciągle nie możesz korzystać z swojej mocy. 
-Och przymknij się!- Lucy odwróciła się na pięcie i zwróciła się do Marcela.- Przywrócisz mi moce?
-Chciałaś powiedzieć nam, Lucy?
-A tak to mi i Lunie.
-Ah i co ja z wami wszystkimi mam.- Marcel staną stabilnie przy obu wampirzycach, wyciągnął dłonie i skupiając swoją moc rozerwał blokujący krąg, przywracając im moce.
-Choć tu szczurze!- Lucy od razu rzuciła się na Angelo, lecz nim zdarzyła coś zrobić zatrzymał ją Marcel, któremu nie spodobało się takie zachowanie.
-Nie czas na wyżywanie się na sobie, nadal nie odnaleźliśmy połowy pojmanych.- Marcel mówił ostrym głosem, który wstrząsnął nimi do reszty.- Wielce możliwe jest to że więcej ich nie zobaczymy.
-Luna wspominał mi o jakiejś aukcji.- Skomentował Angelo.- Więc może nie są jeszcze na straconej pozycji?
-To mamy już jakiś trop, ale to znowuż nic nam nie mówi.- Marcel złapał się za głowę i po krótkiej chwili namyślenia powiedział.- Chyba że ty Dawidzie wiesz coś na ten temat?
-Przykro mi nawet gdyby mi powiedzieli to i tak nie mógłbym wam nic przekazać, bo te książki są o  wiele ciekawsze.
-To gadanie o niczym jest bardzo irytujące, w końcu najprościej by było przywrócić my Lady pamięć i przy okazji ocalić jej życie, a nie zastanawiać się gdzie mogą być jakieś nie istotne wampiry.- Tymi słowami wyprowadził Marcela z równo wagi, który już od jakiegoś czasu jest na granicy załamania psychicznego.
-Rozumiem, że nie możesz doczekać się mojej śmierci, ale puki ja żyje nie pozwolę, aby bliscy mi ludzie, zostali pozostawieni na pastwę losu.-Lucy, Luna i Dawid zrobili wielkie oczy, nie rozumiejąc o czym tak dokładnie rozmawia Marcel z Angelo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz