Ze względu na to że w sobotę mam zajęto, rozdział pojawia się wcześniej.
Rozdział 11 Potwór na pierwszej i szóstej
Rozdział 11 Potwór na pierwszej i szóstej
Przy
wejściu do szkoły tłumy gapiów patrzyły się na Ane i Toru (przez jej olśniewającą
urodę).
-Przedstawisz
mi swoich przyjaciół?
-Na
jakiej planecie ty żyjesz, od tej chwili radzisz sobie sama.-Szyderczy uśmiech
zawitał na jej twarzy, a potem ruszyła do sali w której zaraz miała mieć
lekcje, zostawiając Megan na pastwę losu.
Po
dzwonku weszła do klasy i zajęła trzecie miejsce od okna, a nauczycielka
religii zaprosiła do modlitwy w której cały czas wymachiwała rękami i
zachowywała się jakby coś brała przed zajęciami, no ale w końcu przeszła do
sprawdzania listy obecności.
-Kagahai?
-Obecny.
-Matsuo?
-Jestem.
-Yhym,
czy nie zapomniałaś nam kogoś przedstawić?
-Co
niby kogo?
-Twoją
daleką kuzynkę, ma chodzić z tobą do
klasy, a na razie jej nie widzę.
-Musi
sobie pani kupić okulary i umyć uszy, bo ja nie wiem o czym pani mówi.
Rozległo
się pukanie do drzwi i po chwili blondyna weszła do sali z ciepłym uśmiechem na
twarzy.
-Przepraszam,
czy to klasa … O Ana tu jesteś!- Podeszła i ściskała ją.- A bałam się że nie
trafie do klasy.
-Ana
to jest twoja kuzynka, prawda?
-Przykro
mi, ale nie mam kuzynki.
-Kłamczucha!!!-
Wrzasnęła Megan na cała sale.
-
Przepraszam, ale to jest moja współlokatorka.
-Przepraszam
Panią, widocznie mój wuj nie przekazał Anie że jesteśmy spokrewnione.-
Promienny uśmiech zmiękczył Katechetkę i zaczęła prowadzić lekcje.
-A
więc dziś zajmiemy się Biblią. Czy ktoś chce coś opowiedzieć, może ty Ano?
-Tak,
Biblia jest to księgo powstająca przez tysiąc lat, na początku była w języku
hebrajskim, potem w armeńskim i greckim. Składa się z Nowego i Starego
testamentu, z ksiąg dydaktycznych, prorockich i historycznych. Stary testament
ma 27 księgi, a nowy 46, co łącznie daje 73 księgi. Biblia jest świętą księgo
dla katolików, żydów i wyznawców judaizmu.
-Dobrze
starczy, siadaj Księżniczko.- Chyba już jej nie lubi. -No dobrze skora Ana
przybliżyła nam podstawowe informacje o Biblii, to kto powie nam o pięcioksięgu
Mojżesza?
-Ja
mogę?-Zgłosił się ten bęcwał, jakby nie widział że i tak ona ma przesrane.-
Pięcioksiąg Mojżesza nie został przez niego napisany, ale był głównym bohaterem
i jedynym ocalałym w potopie. Na początku są narodziny świata, jak powstali
ludzie, dzieje Abrahama.
-A
z czym jest kojarzony Abraham?
-Z
próbą wiary, w której musiał poświęcić syna na ofiarę…
Gadanina
ciągnęła się przez całą lekcja a i tak Ana miała totalnie przerąbane.
Po
pięciu męczących lekcjach skończyły się pierwszy tydzień szkoły, a Anie udało
się zgubić Megan. Wtopiła się w tłum uczniów stojących w kolejce do sklepiku
szkolnego. Nagle ktoś zaczął się przepychać, co spowodowało wrzaski i obelgi, a
osobą która wywołała to zamieszanie był nie kto inny jak Marecl Kagahai, stanął
tuż przy niej i się zaczął na nią pchać jeszcze bardziej niż na resztę stojących osób.
-Marcel
ogarnij się!-Krzyknęła, co nie przyniosło zamierzonego skutku.
Bufon
stanął przy oknie sklepiku i kupił dwie puszki zmrożonej herbaty
brzoskwiniowej, z czego jedną schował do kieszeni, a z drugą podszedł do Matsuo
i przyłożył ją jej do czoła.
-Ochłoń
Anetko.-No jego twarzy malował się ironiczny uśmiech, który wyprowadził ją z
równowagi.
-Marcelku
mój drogi zabieraj tą zasraną puszkę, bo inaczej rozwalę ci ją na twoim pustym
łbie.-Słowa przesiąknięte były jadem.
-A
ty nadal taka w gorącej wodzie kompana, już nie pamiętasz co się wydarzyła.
-A
ty nadal taki dziecinny i pusty.
-O
widzę że stare małżeństwo dalej ma kryzys.-Dołączyła się Dominika z drugiej
klasy, na której mundurek wyglądał zaskakująco dobrze, a jej blond włosy
świetnie wyglądały w półmroku.
-Jakie
stare małżeństwo?
-A
kto inny jak nie wy, brakuje wam tylko do szczęścia jakiejś swatki i
przyzwoitki.
-A
może zabierzesz go do psychiatry?
-A
ją zapisz do psychiatryka.
Ich
oczy ciskały w siebie błyskawicami i chęcią mordu.
-Dobra
już przestańcie są tu przecież ludzie.- Podeszłą do niej Virgnia i szepnęła jej
coś na ucho.-Rozumiem, dzięki za informacje.-Czarnowłosa oddaliła się tak
szybko jak się pojawiła. A Dominika dziwnie spoważniała.
-Co
się stało?-Spytała Ana, zdziwiona jej miną.
-Nic takiego.
-A tak w ogóle dostałaś jakiś ochszan przez nas?
-Na szczęście tylko pouczenie.
-Uf to dobrze.
-Możemy chwile pogadać.- Szepnął Marcel Anie do ucha.- Na osobności.
-Dominiko my na chwile spadamy, bo Katechetka chciała abyśmy jej pomogli zanieść jakieś papiery.
-Rozumiem do zobaczenia.
-Na razie.-Pomachała do niej i ruszyła w stronę jakiegoś ustronnego miejsca.- O co chodzi?- Popatrzyła się na niego ze zdziwieniem.
-Sorry za tą puszkę.- Ana podniosła powiekę, no bo przecież on nigdy jej nie przepraszał.
-Czy ty się dobrze czujesz, przecież to były twoje codzienne wygłupy.
-No tak, ale trochę mi głupio przez te ostatnie wydarzenia.- Jego głos był bardziej cichy niż zwykle, a wzrok skierował w dół. Kiedy do Any dotarło o co mu chodziło to zrobiło się jej trochę niezręcznie.
-Nie wspominajmy o tym.- Mówił spokojnie, opierając się delikatnie o framugę.- No bo przecież to zdarzyło się po pijaku.
-No tak, ale...
-Nie ma żadnego ale, jesteśmy najlepszymi kumplami od początku gimnazjum.
-A tak w ogóle, to co się działo w twojej podstawówce?- Przez przypadek wszedł na cienki grunt.
-Nie mam zamiaru o tym z tobą rozmawiać, a tym bardziej co to ma wspólnego z ostatnimi wydarzeniami.
-Nic, sorry.
-Nie ważne, ale czemu przywołujesz ostatnie zdarzenia???- Spojrzała na niego trochę podejrzliwie, no bo w końcu to ona podkochiwała się w nim przez całą gimbaze, a ostatnie zdarzenia wprowadziły ją w niezły mętlik.
-No nie wiem, tak jakoś.- Chciała usłyszeć prawdę dlatego nie dawała za wygraną.
- To nie jest wytłumaczenie.
-No dobra, chyba się w tobie zakochałem.- Jego twarz była cała czerwona, a wzrok błądził mu wszędzie, tylko nie na Anie.
-I co w tym takiego niezwykłego.- Teraz chciała aby poczuł się jak ona, kiedy to on wyśmiewał się z tego że mogliby być razem. Jednak on nagle spoważniał i poczuł się zażenowany.
- Po co ja ci to w ogóle powiedziałem.
-No właśnie ciekawe dlaczego.- Jej głos był oschły, mimo iż marzyła o tym żeby to on pierwszy wyznał jej w taki sposób miłość.- A może spodobała ci się Megan, ta moja walnięta opiekunka.- Spojrzał na nią ze zdziwieniem, bo w zupełności zapomniał o jej kuzynce.
-O czym ty mówisz?
-O tym że nie jestem idiotką i widzę jak wszyscy chłopcy uganiają się za tym babsztylem, a ty nie jesteś lepszy.
-Poważnie jesteś idiotką.
-Słucham!
-Idiotka!- Krzyknął i złapał ją w uścisku, czochrając jej długie pokręcone włosy.- Jesteś zazdrosna,o jakąś pustą lalkę.- Zaczął się z niej śmiać.
-To nie jest śmieszne. - Chciała zrobić z tego poważną rozmowę, ale sama zaczęła się śmiać.
-Bo ja naprawdę za to cię kocham.- Pocałował ją delikatnie w policzek.- Choć zazdrośnico.
-Nie jestem zazdrosna!
-Jasne że nie.
Wrócili na korytarz, niedaleko
sklepiku, trzymając się delikatnie za ręce. Bum. Wpadła na nich Doma.
-Twoja
kuzynka.- Spojrzała Anie głęboko w oczy.- Wdał się w konflikt z nauczycielką od
angielskiego.
-E,
jakoś mnie to nie obchodzi.
-O
co w ogóle chodzi z ta twoją kuzynką?-Wtrącił ciołek.
-A
skąd mam to wiedzieć, a oprócz tego to nie twój interes.
-Ana
musisz tam iść, bo inaczej wywalą ją ze szkoły.
-I
dobrze, przyjechała mnie pilnować, więc czym szybciej wyleci tym lepiej.
-Zachowujesz
się jak mała dziewczynka, która ma kaprys.
-Zamknij
się, to w końcu ciebie nie dotyczy.
Kagahai
zamilkł i zrobił zamyśloną mina, oraz przyglądał się dalszemu przebiegu
zdarzeń.
-Ana,
tu nie tylko chodzi o Toru, ale o twoją naukę angielskiego.
-Co?
Po co ona miałaby się kłócić z moją panią od angola.
-Zrozumiesz
jak ze mną pójdziesz.
Szli
korytarzem, powoli mijając puste sale lekcyjne, a Marcel gwizdał jak najęty,
zwracała mu chyba cały czas uwagę, a on ją ignorował. Gdy doszli do sali od
angielskiego, już za drzwi było słychać kłótnie rozgrywającą się pomiędzy
nauczycielką, a dziewczyna w nastoletnim wieku, która dopiero co przyjechała z zagranicy.
Powoli otworzyli drzwi i weszli do sali.
-Megan
co ty odwalasz!?
-Ja,
próbuje przekazać tej tępej kobiecie, że nie jest odpowiednio wykfalifikowana
na bycie nauczycielką.
-Megan.-
Wtrąciła się przewodnicząca, lecz ona ją zbyła.
-JA
będę lepszą nauczycielką, niż ta wywłoka.
-Megan
uważaj na słowa, jeszcze jedno takie zachowanie, a możesz zostać zawieszona w
prawach ucznia.- Przywoływała ją nauczycielka.
-A
co tam pani może wiedzieć, skoro pani sama myli czasy.
-Nikt
moja droga nie jest nie omylny.- Broniła się biedna profesorka.
-Toru
zostaw moją panią od angielskiego, możesz przecież uczyć mnie w domu.
-Aneto,
wytłumacz mi o co chodzi.- Poprosiła nauczycielka.
-Sprawa
rodzinna, pustaczko!-Blondyna pokazał język i sobie poszła.
Ana
została z nauczycielką i Dominiką, a Marcel poleciał za Megan.