Rozdział 5 Wieczorne spotkanie
Po późnym powrocie Any i Marcela do
hotelu, przywitał ich tłum uczniów, którzy ze łzami w oczach cieszyli się z
bezpiecznego powrotu dwóch nieodpowiedzialnych osób.
-Ana
Matsuo i Marcelu Kagahai co wyście robili tam w górach?-Zaczęła wrzeszczeć
Dominika.-Zaczęliśmy już wysyłać ratowników, a w ni z gruch ni z pietruchy się
pojawiacie!
-Przepraszam
oddzieliliśmy się od grupy, bo musiałam zawiązać głupiego buta, a ten bęcwał na
mnie zaczekał i się zgubiliśmy.
-Jak
Dobrze że wam nic nie jest.-Uspokoiła się troch.- Ale więcej nie róbcie takiego
zamieszania.
-Tak
jest ser.- Powiedzieli razem i wszyscy zaczęli się śmiać z nich, a oni razem z
nimi.
-No
dobra skoro wszyscy są to informuje że jutro połazimy po okolicznym mieście
Shimo.-Wtrąciła się wychowawczyni, ta gburowata która kazała im iść na koniec.-A
teraz wszyscy do łóżek, chyba że życie wam nie miłe.
Wszyscy
porozchodzili się po pokojach i poszli spać jednak pokręconą dręczył fakt że
znowu jej życie jest powiązane z Marcelem, którego chyba w głębi serca lubiła
jako kolegę, z tymi myślami, które mąciły jej w głowie wyszła na dwór, żeby
trochę się przewietrzyć. Noc był ciepła jak na Wrzesień, czyste niebo bez chmur
i księżyc w pełni, oraz tona pojedynczo świecących gwiazd i rozlegająca się cisza.
-Czemu
takiego nieba nie ma w Chesu?
-A
co chciałabyś je częściej widzieć?-Spytał jakiś nieznajomy gości,trochę ją też przeraził, ale chyba był w wieku
szkarłatnookiej.
-Przepraszam,
myślałam że jestem sama, a w ogóle to kim jesteś?
Odpowiedział
ciszą na pytanie.
-Halo.
Słyszysz mnie?
-Tak
słyszę, jestem Źrebak.
-Co? Jak ktoś może się tak nazywać.
-To
moje przezwisko na imię mam Aleksander.-Jego imię pasowało do niego, był
blondynem o nieziemskich niebieskich oczach, przypominający głębie wieczornego
nieba. Jednakże po dłuższym przeglądaniu się nieznajomemu Ana zauważyła że ma dwa kolczyki w uchu i słodki pieprzyk pod prawym okiem.
-Ja
jestem Ana.
-Dziwne
to twoje imię.
-To
skrót od Anety, bo tak nazywała się moja mama i nie chciała żebym nazywała się
jak ona, dlatego tak wyszło.
-Wow,
skąd jesteś?
-Ja
z Chesu, a ty pewnie stąd?
-Tak
pokazać ci miasto.
-Nie
wiem czy mogę iści z tobą.
-Jak
to szło, do odważnych świat należy.-Mrugnął przelotnie.
-No
dobra i tak nie mogę zasnąć, to zabierz mnie w jakieś ciekawe miejsce.
Chwycił
Ane za rękę i powoli pociągnął za sobą, był tak delikatny, jak bita śmietana na
truskawce i mimo że go dopiero poznała miała wrażenie jakbym znała go wieki.
-Gdzie
mnie zabierasz?
-To
niespodzianka, więc zamknij oczy.
-No
dobra.
Szli przez jakiś czas i Matsuo usłyszała
dochodzącą z niedaleka muzykę, najprawdopodobniej dyskoteki.
-Idziemy
na dyskotekę?
-No
można tak powiedzieć.
-Spoko
tylko ja muszę wrócić do hotelu przed piątą.
-Rozumiem,
ale jest dopiero dwudziesta trzecia, więc się nie martw.
Dzięki
kontaktom Źrebaka weszli bez żadnego problemu. W środku czekali na niego jego
znajomi przy drinkach, usiedli przy nich i zaczęła się gadka o tym kim jest
nowo poznana dziewczyna i w ogóle. Ana poznała
Banana blondyna o zabawnym uosobieniu, Kilera dziewczynę o brązowych włosach i
jej chłopak Zygfryda, który był chyba albinosem. Nie poznała jednak ich
prawdziwych imion, bo posługiwali się tylko ksywkami, a Aleksander wymyślił jej
przezwisko Piękna, było to miłe z jego strony, ale nie pasował jej fakt że mimo
iż nie jestem pełnoletnia, jest w barze i może pić alkohol.
-Piękna
napij się z nami.
-No
niech będzie, ale tylko jednego zgoda.
-Polej
jej Źrebak.
I
tak impreza zaczęła się rozkręcać, nie wypiła chyba więcej niż 3 drinki, a miła
być tylko jeden, no ale od czego jest młodość. Źrebak zaprosił ją do tańca i
teraz dopiero zaczęła się zabawa. Światła migał ze wszystkich stron, muzyka
stawał się coraz ciekawsza, a Ana zaczęła się wtapiać w jedno ze Źrebakiem, był
dobrze zbudowany jak na tak młodego człowiek a jego ciał były tak blisko i tak
daleko, w końcu zbliżyli się tak blisko, że ich usta zaczęły się stykać,
przygryzł jej dolną wargę żebym się jeszcze bardziej rozluźniła, jego język
zaczął badać jej podniebień, a ona zaczęła odwzajemniać jego pocałunek, gdy
musieli odetchnąć by się sami sobą nie udusić, wydali cichutki jęk niezadowolenia. Gdy Ana zerknęła w jego oczy widziała żar,
który chciał ja pożreć jak lew swoją ofiarę. Doszedł Szkarłatnooką ogłuszający
dźwięk, Źrebak dostał w tyłu głowy, chyba ze szklanki po drinku, stała za nim
dziewczyna z ogromnym biustem i skąpo ubrana z rozmazanym makijażem, od łez. Zaczęła go
nawalać swoją torebką, co ocuciło Ane z tego cudownego uczuci zmieszanego z
nadmiarem alkoholu i w mgnieniu oka, ktoś złapał ją za biodra, położył rękę na
ustach, żeby nie mogła krzyknąć i wyprowadził pokręconą z klubu. Nie był to
jednak ochroniarz, bo on zajmował się aferą, która działa się w środku. W
ciemnej uliczce ktoś puścił uścisk, zostawiając pocałunek na policzku i zniknął
w cieniu nocy.
-Kto
to mógł być, w ogóle to co się stało?-Zadawała sobie sama pytania, nie znając
odpowiedzi.
Wróciła
do ośrodka, było tak po trzeciej, była cała spocona, więc wymknęła się pod
prysznic. Zaczęła zmywać z siebie ten brud, tego miasta Shimo, które widziała
chwile wcześniej. Zaczęła myć włosy szamponem, który spływał pod ciśnieniem
wody, po całym jej ciele.
Stuk,
puk ktoś kroczył w stronę prysznicy, wyłączyła wodę i chciała zgasić światła,
kiedy do damskiej łazienki wszedł chłopak i zatkał jej usta, była tylko lekko
okryta ręcznikiem, a był to nie kto inny jak Marcel (Ten to ma wyczucie czasu).
-Ciiii,
nie krzycz.
-Ok,
co ty tu robisz?- Gadali szeptem, a ona przez chwile myślała że to nauczycielka
(fiu).
-Mam
lepsze pytanie, co ty robiłaś w tamtym klubie?
-W
jakim klubie, wstałam rano żeby się umyć, bo dziewczyny okupywały wczoraj
wieczorem łazienkę.
-Kłamiesz
czuje od ciebie alkohol.
Chyba
ją rozgryzł, nie jest zbyt dobra w kłamaniu, a on chyba już wie kiedy ona
kłamie.
-Nie
wiem o co ci chodzi.
-Nie
ważne, umyj się, bo nie chce dłużej patrzeć na ciebie w samym ręczniku.
Wyszedł
już nic nie mówiąc, a Ana wróciła pod prysznic, aby zmyć z siebie całą tą
piane.
Wróciła
do pokoju by wziąć rzeczy na zmianę, wszystkie dziewczyny nadal spały co
wyglądało całkiem słodko, kiedy doszedł do niej fakt że Marcel widział ją
prawie nago i na dodatek wiedział że jej nie było w hotelu przez całą noc, no
po prostu super. Ubrała się w czyste czarne leginsy i nałożyła swoją ulubioną
koszulkę z napisem „No Boyfriend No Problem”. Uczesała również swoje kłaki i
nałożyła lekki makijaż, którego nie stosowałam od gimbazy by nie wyglądać jak
córeczka mamusi. Zeszła więc do pokoju, ale reszta dziewczyn nadal spała, a
ponieważ jej się nudziło zaczęłam czytać „50 Twarzy Greya”, która podobno jest
teraz bardzo popularna, bo zawiera głębie głównego bohatera i hard korowe sceny erotyczne, a przynajmniej
tak słyszała.
Jakoś
po szóstej rano dziewczyny zaczęły się budzić i szykować, co ją jednak zdziwiło
nie były zaskoczone tym że już dawno wstała. Po przeczytaniu jednej trzeciej
książki musiała iść na śniadanie z klasą i spotkała znowu tego imbecyla.
-Jak
tam noc?- Spytał się dociekliwie, jakby chciał pokazać wszystkim pierwszym
klasą że jestem dziwką.
-Moja
dobrze, a twoja?
-A
co cię to?
-A
co cię moja noc w takim razie?-Jak zwykle nie umieją się dogadać.
-Nie
masz poczucia humoru, buuu.- Pokazał jej język.
-I
kto to mówi, pies który skomle zamiast szczekać. Ups przepraszam zwierzęta są
od ciebie mądrzejsze.
-Małpa.
-Świnia.
-Orangutan.
-Ej
dość mam waszych ciągłych kłótni.- Wtrąciła się Dominika, ale kłótnia trwała
dalej.
-Bęcwał.
-Idiotka.
-Głupek.
-Dość
zostajecie we dwoje w hotel i nie chce słyszeć od recepcjonisty jak wrócimy że
były jakieś kłótnie.
-Jakie
kłótnie, jak zostaną sami to rozwalą cały hotel.-Wrzasnął ktoś z klasy C.
-Właśnie
jak oni się wczoraj nie pozabijali jak byli sami.-Do krzyknął ktoś z klasy A.
-Dosyć.-
Wtrąciła się Pani Profesor.-Jeden z Pedagogów zostanie z tą dwójką i dowie się
o co chodzi, bo nie chce słychać ich
krzyków przez kolejne trzy lata.
Wszyscy
wyruszyli na wycieczkę do Shimo, a oni musieli zostać razem i czekać na Pedagoga.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz