Rozdział 3 Nadmiar zbiegów okoliczność
Rano Ane obudził fakt że było jej zimno i otwierając powoli powieki ujrzała Marcela, który widocznie czuł się o
wiele lepiej niż wczoraj co ją trochę uspokoiło, bo wiedziała że inaczej by się
wymigał od wycieczki. Jednak zwróciła uwagę na dziwne chodzenie Marcela w kółko .
-Już
wstałaś, to może wytłumaczysz mi jak do tego doszło?-Mówił zakrywając sobie twarz ręką.
-Oj
przymknij się i zacznij się pakować na tą głupią wycieczkę. A tak w ogóle to która jest godzina?- Zazwyczaj Ana po pobudce ma
ponury humor.
-Trochę
po siódmej.
-No
to akurat zdążysz z pakowaniem przed jedenastą. A i w woli ścisłość, debilu nie
wyobrażaj sobie zbyt wiele. Nie jestem dziwką!
-Tak,
to czemu obudziłem się z tobą w łóżku?
-Było
późno sama byłam zmęczona, a po za tym kup sobie koc i nie zapomnij o obietnicy,
nara idioto!-Zwlekła się z łóżka- A i żeby było jasne nawet gdybyś był
ostatnim facetem na tej cholernej ziemi nie wybrałabym ciebie!-Zniknęła z jego
domu trzaskając drzwiami, a w drodze do swojego mieszkania uświadomiła sobie że spędziła całą noc z
chłopakiem, którego nienawidzi. Swobodnie weszła do swojego pokoju i dopakowała wszystkie
potrzebne rzeczy na wyjazd. W końcu ruszyła w
stronę szkoły, która jest nieopodal, bo właśnie stamtąd mieli ruszyć na integracje.
Przed
szkołą spotkała osoby ze swojej klasy i w tym tego bęcwała, gdy patrzyła na
niego przypomniała się jej sytuacja z wczorajszego dnia, a raczej nocy,
no ale cóż musi żyć dalej.
Przed
samym wyjazdem Dominika oznajmiła wszystkim na wycieczce że trzeba chodzić
parami, więc Matsuo modliła się żeby nie trawić na Kagahaia. Jakimś cudem jej
modlitwa nie przyniosła zbyt dobrego skutku, została przydzielona do Wojtka,
tego drugiego cymbała z pary homoseksualistów. Jednak po krótkiej chwili
wszystkie klasy protestowały żeby nie mieszać klas, a po nie dość długim negocjacjom
Dominika zgodziła się na ustępstwo dla uczniów, a ponieważ w klasie zakręconej jest
jedyna nieparzysta liczba osób, to Anie przydzielono Virginie jako partnerkę,
która była również zastępczynią przewodniczącej, czyli Dominiki.
Cała
podróż autokarem trwała dość długo i z tego powodu wszyscy poszli spać, nie licząc
brązowowłosej i jej partnerki, która obiecała blondynce że zajmie się całą klasą
podczas gdy Dominika pójdzie w kime.
-Virginia
mam pytanie, wiesz jak wygląda plan wycieczki?
-Tak
słoneczko, a czemu pytasz?- Jej głos był dość podejrzany.
-Z
ciekawości, gdyż nie zapoznałam się z harmonogramem. (szkoda że z winy tego
idioty nie zdążyłam się z nim zapoznać)
Nagle
Virginia zbliżyła się do niej, jej wzrok przeszywał na wylot, jednak na
chwile się odsunęła by chyba sprawdzić czy wszyscy śpią. Znowu się zbliżyła tym razem jeszcze bliżej i patrzyła
na Ane łowieckim wzrokiem. Złapała ją za ręce i przyciągnęła do siebie że
odległość po między nimi nie istniała, gdy niespodziewanie wiceprzewodnicząca wyrzuciła
z siebie multum słów.
-Nie
wiem czy zrozumiesz, ale spodobałaś mi się pierwszego dnia […]-Mówiła w zaskakująco szybkim tępi –Więc kocham
cię.- Po tych słowach zamilkła , Ana nie wiedziała co ma robić, ani co o tym
myśleć , siedziała z otępioną miną, gdy nieoczekiwanie Virginia zaczęła ją tulić , jej
uścisk był dziwny, nienaturalny, nienormalny. A w tym samym czasie zbliżyła się
do ust szkarłatnookiej i zaczęła powoli
całować, cała zesztywniała, a tamta muskał jej usta, za to ona myślała tylko o tym by
się nie zrzygać. Gwałtownie coś wyrwało ją z melancholii, poczuła ciepłą rękę,
a z przed jej oczu zniknęła tamta dziewczyna. Po policzkach zaczął jej spływać potok
łez, zauważyła tylko nad sobą delikatne czarno-brązowe włosy i czułam ciepły,
delikatny uścisk, który po tej całej sytuacji uspokoił jej szybko bijące serce
i zwolnił oddech, oraz zaprowadził na jawę.
Gdy
się ocknęła, była już na miejscu, czyli trochę pospała. Nie wiedziała czy to co
się stało w ogóle się zdarzyło, ale Dominika przeniosła Virginie do innej klasy
i stwierdziła że sama sobie ze wszystkim poradzi. No a ona no cóż została bez
pary z Marcele, ponieważ Jacek jego wcześniejszy partner stwierdził że nie chce
mieć z nim nic wspólnego, a
prócz tego cały czas grał na PSP.
Jak
już weszli do wielkiego hotelu chyba czterogwiazdkowego, zostali podzieleni na
skrzydła, z lewej strony spali chłopcy, a z prawej dziewczyn. Jednak gdy
nauczyciele i starsze dziewczyny poszły spać, wszystkie dziewczyny przyszły do
skrzydła dla chłopaków i zaczęła się gra w butelkę. Pierwszy był Jacek, który miał
za zadanie napisać list miłosny do Dominiki i co było dość nietypowe, naprawdę
go napisał i zostawił pod jej pokojem. Potem wypadały inne osoby i były głupie
pytania np.: Co jakaś osoba sądzi o tym chłopaku, czy o tej dziewczynie. W końcu
wypadło na Wojtka prosił o zadanie i jedna z dziewczyn pamiętał chyba scenę,
którą odwaliłam na rozpoczęciu.
-Twoim
zadaniem jest prze lizać się z Marcelem przez pięć sekund.
Zapadła
grobowa cisza.
-No
dobra skoro to tylko zadanie, ale tylko
żeby moja dziewczyna się nie dowiedziała.
Naprawdę
zbliżyli się do siebie i zaczęli się całować, a Ana niewiele myśląc wyciągnęła swojego
Rinku(najnowszy rodzaj telefonu) i
zrobiła parę interesujących zdjęci.
-Ok,
zadanie wykonane, zobaczymy kto będzie następny.
Akurat
w grze w butelkę miała dużego furta i ani raz na nią nie wypadło, ale co to by
była za zabawa, jeśli by Any do tego nie wciągnęli. Po kolejnym wylosowaniu na
Wojtka i jego durnej odpowiedzi, zadanej na jeszcze głupsze pytanie, wylosował
Marcela.
-Pytanie
czy zadanie.
-Dawaj
zadanie i tak chyba nic gorszego się już nie wydarzy.
-Dobra
ma ktoś jakąś propozycje? Nie to muszę sam coś wymyślić.-Zajęło mu to chwile.-
No dobra przebiegnij się po całym ośrodku i wykrzycz że zabujałeś się w Anie, a
później daj jej soczystego buziaka.
Wszyscy
zamarli po raz kolejny, bo żaden nie odważył się dać tak absurdalnego zadania.
-
Ehm, czy tobie się przypadkiem we łbie się
nie poprzewracało? (Co on ma w głowie)-Spytała z taką ironią, że sam zaczął się
śmiać.
-Przepraszam,
ale jaśnie pani też z nami gra, a nie mogłem cię wylosować, więc czemu nie.
-Sorry
brachu, ale te zadanie jest zbyt rozbudowane, a oprócz tego obiecałem że nie
będę jej gnębił.
-Kiedy?
I co to ma wspólnego z grą w butelkę.
Na
twarzy Marcela pojawił się rumieniec, jakiego u niego nikt się nie spodziewał.
-U
czy ja o czymś nie wiem, a może wy jesteście parą?
-Co!!!
Nie w życiu nawet gdyby był ostatnim człowiekiem na ziemi!
-Nie
wtrącaj się Ana, bo się tylko pogrążasz.
-Szit,
szit i jeszcze raz szit.- Taki myśli krążyły jej po głowie.
-Wojtek
niech ci będzie to zadanie, ale ci nie daruje.- Stwierdził Marcel ze złością w
oczach.
Wybiegł
i przebiegł przez cały ośrodek i wykrzyczał całą głupią formułkę. W tym samym
monecie chyba obudził opiekunów i dzięki bogu do niczego nie doszło, a wszyscy
rozeszli się po pokojach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz